środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 1

Jasmine
- Wszystkiego najlepszego Jasie – słyszę głos mojego starszego brata, który nagle siada obok mnie i obejmuje mnie ramieniem.
Uderzam go delikatnie w ramię.
- A za co to? – Udaje zdziwionego.
- Dobrze wiesz, że nie lubię gdy tak mnie nazywasz – mówię nieco urażonym tonem.
Przewraca oczami i sięga po butelkę z piwem.
Rozglądam się po dużym salonie. Już dawno nie było tu tylu ludzi. Nawet nie pomyślałabym o tym, że mam tak dużo przyjaciół, zawsze kręcę się obok brata, albo przyjaciółki, która swoją drogą od pewnego czasu jest zbyt zajęta by poświęcić mi trochę uwagi. Znalazła sobie chłopaka i nie widzi świata poza nim. Pamiętam dzień, w którym mi go przedstawiła. Zastanawiałam się wtedy czy ja też kiedyś znajdę takie szczęście.
- Najlepszego, moja gorąca szesnastko! – Do moich uszu dociera głośny krzyk przyjaciółki.
Nie odpowiadam, jak zresztą każdemu. Uśmiecham się tylko promiennie. Dziś są moje szesnaste urodziny, kto by pomyślał, że tak szybko to zleci?
- Jas chcę ci kogoś przedstawić.
Wzdycham, mój kochany braciszek przedstawia mi już dwudziestą osobę, jak mam ich wszystkich zapamiętać?
- Ma na imię Ethan i… - kontynuuje, jednak mój mózg zatrzymuje się na wypowiedzianym przez niego imieniu.
Podnoszę wzrok, który zatrzymuję na dobrze zbudowanym, wysokim chłopaku z potarganymi, czarnymi włosami. Nie poznaję go od razu, ale to się zmienia gdy dostrzegam jasnozielone tęczówki. Jak na komendę podrywam się z kanapy i dosłownie rzucam się brunetowi na szyję.
- Ehm… Znacie się?
- Jas chcesz usłyszeć coś zabawnego? – pyta chłopak, odsuwając się ode mnie.
Unoszę jedną brew ku górze.
- Twój braciszek chciał zeswatać dwójkę przyjaciół z dzieciństwa.
- Poważnie?
Nie mogę pohamować śmiechu, no tak przecież mój brat nie znał wtedy Ethan’a.
- Wróciłeś? – pytam z nadzieją.
- Oczywiście, mieszkam z babcią – tłumaczy.
Uśmiecham się szeroko, bo wiem, że to moje najlepsze urodziny w życiu.

***
Samo wspomnienie powoduje, że kąciki moich ust unoszą się do góry. Nie zmienia tego fakt, iż miało to miejsce prawie miesiąc temu.
Wstaję od stołu i wkładam pusty talerz do zlewu, posprzątam później. Kieruję się do schodów, by wejść na górę i zrzucić Eliota z łóżka, jak co rano. Czasami zastanawiam się co on wyprawia po nocach, że następnego dnia śpi praktycznie do godziny dwunastej. Gdyby mama… No właśnie, gdyby rodzice tu byli, byłoby inaczej. Otóż nie żyją od ponad trzech lat. Przez pewien okres czasu opiekowała się nami ciotka, ale gdy Eliot osiągnął pełnoletność stwierdziła, że już nie jest nam potrzebna i po prostu wyjechała. Mieszkamy sami już od roku, radzimy sobie doskonale, żadne z nas nie musi pracować, w końcu ciotka zatroszczyła się o to i co miesiąc wysyła nam sporą sumę pieniędzy. Chodzę do szkoły, jednak na szczęście mamy teraz początek lipca, czyli upragnione wakacje.
Kręcę głową chcąc odgonić wszystkie myśli. Zatrzymuje się przed pokojem brata, który znajduje się tuż obok mojego. Wchodzę bez pukania i zostawiam drzwi otwarte, tak na wszelki wypadek. Podchodzę do łóżka, na którym leży pogrążony we śnie chłopak. Przyglądam się mu z uśmiechem. Jego mięśnie są dobrze wyćwiczone, efekt codziennego odwiedzania siłowni. Potargane ciemnobrązowe włosy są niemal identyczne jak moje, rysy twarzy też mamy podobne, jednak on jest przystojny, a ja… no cóż. Mówi mi, że jestem najpiękniejsza, ale jakoś w to nie wierzę, rodzina zawsze tak mówi, prawda?
Chwytam go za rękę, która wystaje za łóżko i mocno ciągnę. Ląduje z hukiem na podłodze, otwiera szeroko oczy i rozgląda się zszokowany po pomieszczeniu. Kiedy jego kryształowo niebieskie oczy zatrzymują się na mnie, uśmiecha się szeroko ukazując dwa rzędy śnieżnobiałych zębów. Jednak gdy nic nie mówi już wiem co się święci. Dziękuje samej sobie za to, że zostawiłam otwarte drzwi. I w chwili gdy Eliot podrywa się z podłogi, ja wybiegam na korytarz i kieruję się ku schodom. Zbiegam z nich w ekspresowym tempie i rzucam się ku drzwiom wejściowym. Naciskam klamkę. Cholera zamknięte na klucz! Nie zdążę go znaleźć. Analizuję w myślach plan domu, mogę przebiec salon, kuchnię i…
- No siostrzyczko, jak zwykle ci się nie udało – słyszę za sobą.
Odwracam się z niewinnym uśmiechem.
- Może jutro mi się uda – odpowiadam niepewnie.
Łapie moje uda, zbyt szybko bym mogła jakkolwiek zareagować i przerzuca sobie mnie przez ramię jak worek ziemniaków. Zaczynam bić go pięściami po plecach, ale to skutkuje tym, że oboje jeszcze głośniej się śmiejemy.
- Tym razem wrzucę cię do basenu, okej? – pyta rozbawiony.
Basen? Czy on zwariował? Ostatnio, czyli właściwie wczoraj, miałam mu zrobić tylko śniadanie.
- Nie! – krzyczę natychmiast.- Nie, nie, proszę nie – błagam go, kręcąc głową.
- Nauczysz się nie zrzucać brata z łóżka o tak wczesnej porze.
Marszczę czoło chociaż wiem, że i tak nie widzi mojej miny.
- Dla ciebie dwunasta w południe, to wczesna godzina?
- Jeszcze zaprzeczasz, hm?
Wzdycham.
- Przepraszam. Naprawdę przepraszam, już więcej nie…- zaczynam, ale nie kończę, bo stawia mnie z powrotem na nogi. Unoszę podejrzliwie jedną brew ku górze. Skąd ta zmiana?
- Och, jestem zbyt zmęczony żeby się z tobą bawić, Jasmine.
Mierzę go wzrokiem, rzadko co używa mojego pełnego imienia i równie rzadko mówi poważnym tonem.
- Stało się coś? – pytam.
Spogląda na mnie wzrokiem pełnym smutku.
- Nic – uśmiecha się delikatnie.- Po prostu się nie wyspałem, to wszystko – tłumaczy i rusza do kuchni, prawdopodobnie w celu zrobienia śniadania.
Wzruszam ramionami, odpuszczając dalsze pytania na temat jego humoru. W końcu powodów może być mnóstwo, kłótnia z kolegą, nieodwzajemniona miłość czy choćby, tak jak mówi zwykłe niewyspanie.
Zerkam w dół i zdaję sobie sprawę, że mam na sobie piżamę. Dziwne, byłam pewna, że się przebrałam. Chcąc dać chwilę spokoju Eliotowi, wbiegam na górę po schodach i zamykam się w swoim pokoju.

Gabriel 
- Dość, proszę dość!
Marszczę czoło i spoglądam na mojego przyjaciela jak na idiotę.
- Przecież trening nie trwa nawet pół godziny! A tu już jęczysz jak dziewczyna – mówię zirytowany.
Urodziliśmy się po to by chronić świat przed złem, by walczyć. Nie możemy pozwolić sobie na tak długi odpoczynek.
- Już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz w czymś mi pomogłeś – dodaję.
- Panie najwspanialszy, przypominam, że od tygodnia nie zabiłeś żadnego demona.
Niestety to prawda. Nie jest to jednak moja wina, sprytnie się pochowały, przybrały postać ludzi. No i… mam jeszcze zajęcie, którym zajmuję się już od jakiegoś czasu.
Dokładnie szesnaście lat temu na ten świat przyszła wyjątkowa istota, dziewczyna. Jeśli wreszcie stanie przy moim boku, po stronie dobra, anioły i wojownicy wygrają z demonami oraz przemądrzałym Lucyferem. Teraz gdy dotarłem do miasta, w którym rzekomo mieszka mam więcej pracy niż zwykle.
- Słuchaj, dzisiaj jest ten cały festiwal – mówię.- Idziemy na niego.
- Że jak?!- reaguje natychmiast.
Wzdycham, w końcu wiedziałem, że tak będzie.
- Nie chcesz, nie idź. Więcej potrenujesz – stwierdzam, chwytam za kurtkę i ruszam ku drzwiom.
Przed wyjściem słyszę jeszcze:
- Uważaj na siebie.

Jasmine
Letni festiwal organizowany jest zawsze na początek wakacji i ich koniec.
Dziś odbywa się ten na początek. Wspaniała muzyka, tłumy ludzi, kolorowe lampiony, mnóstwo małych, biegających dzieci no i oczywiście czas spędzony z przyjaciółmi. Zazwyczaj moim towarzyszem był Eliot, jednak nie dzisiejszego wieczoru. „Ważna sprawa” nie pozwoli mu zdążyć na czas. Daję słowo, że jeszcze chwilę temu zastanawiałam się co to takiego, teraz jednak śmieję się z żartów Ethan’a i spoglądam na zakochaną Kate.
- Chcesz coś do picia, moja droga? – docierają do mnie słowa Ethan’a.
W odpowiedzi kiwam tylko twierdząco głową i uśmiecham się delikatnie.
Przesuwam wzrok po wszystkich uczestnikach zabawy, zaskakująco przyszło dużo nastolatków. Kto wie, może kogoś poznam?
- O boże, czy ty widzisz to co ja?- pyta Kate.
Unoszę jedną brew ku górze, nie mam pojęcia o co jej chodzi.
- Sami przystojniacy – wzdycha.
- Masz chłopaka…
Przewraca oczami.
- To nie znaczy, że nie mogę patrzeć i zachwycać się innymi. A tak właściwie to ty jeszcze nie masz, więc…
- Proszę, niestety jedyne co tu mają to soki – wtrąca się Ethan i podaje mi plastikowy kubeczek wypełniony pomarańczową cieczą.
Upijam łyk.
- Kate… Pozwól, że zabiorę twojego chłoptasia na tor wyścigowy – mówi mój przyjaciel.
- To miało zabrzmieć jak pytanie?
Widzę jak dziewczyna marszczy czoło, gdy oddalają się i znikają w tłumie całkowicie ignorując jej pytanie.
- Patrz!- krzyczy nagle i wskazuje palcem coś przed sobą.
- Nie rozumiem o co ci chodzi – stwierdzam widząc tylko tłum ludzi.
- Chodzi mi o tego blondyna, jejku, ale przystojny – tłumaczy miękkim tonem.
I rzeczywiście, w oddali dostrzegam wysokiego chłopaka z umięśnionymi ramionami i prawdopodobnie równie idealnym brzuchem. Postawę ma nieco arogancką, rozgląda się na wszystkie strony jakby czegoś lub kogoś szukał. Blond włosy, w promieniach słońca niemal złote ma przydługie, sięgają do szyi, zupełnie jakby zapomniał i opuścił jedną, może dwie wizyty u fryzjera. Owszem, jest może trochę przystojny.
- Nie, nie! Wcale nie jest przystojny – mówię uniesionym głosem i zdaję sobie sprawę, że nie brzmi to zbyt prawdziwie.

Gabriel
Rozglądam się, jakbym był pewien, że wśród tych wszystkich ludzi znajdę właśnie ją.
To irytujące, nie wiem jak wygląda, jak ma na imię, gdzie mieszka. A mimo to jest moją nadzieją na to, że na świecie zniknie wszelakie zło.
Zrezygnowany spuszczam głowę, ale słysząc głośny śmiech gwałtownie ją podnoszę.
Czysty, aksamitny głos dociera do moich uszu: „Nie, nie! Wcale nie jest przystojny”- mówi. Zaciekawiony spoglądam za siebie. I daję słowo, widzę najpiękniejszą istotę spośród tych, które do tej pory widziałem. Dziewczyna jest szczupła, nieco niższa ode mnie i ma nie więcej niż szesnaście lat. Kosmyki brązowych włosów opadają jej na czoło, a oczy, o kolorze ciemnego brązu wpatrują się we mnie.
Moje serce na chwilę zamiera, jestem oczarowany jej nieskazitelną urodą, trochę niepewną postawą i przecudownym uśmiechem.
Przez moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz gdy wreszcie dostrzegam to czego tak długo szukałem. Słaby, złoty blask, uśpiony głęboko w duszy, który czeka na znak.
TO ONA! – krzyczy cały mój umysł.

&&&
Dobra, tak na Nowy Rok zrobiłam małą niespodziankę i rozdział dodałam wcześniej niż zamierzałam. Pisałam go jakiś czas temu, pewne zmiany wprowadziłam no i... wyszło jak wyszło. Mam jednak nadzieję, że się nie zanudziliście. W początkowych rozdziałach trzeba wyjaśnić to i owo, a akcja rozwinie się nieco później ^^
Korzystając z okazji mam nadzieję, że święta minęły Wam we wspaniałej atmosferze, a Sylwester będzie jeszcze lepszy! Ja osobiście spędzam go ze znajomymi, a Wy? Telewizor, koncert, kino czy nocka z najlepszą przyjaciółką?
Pozdrawiam no i tradycyjnie, wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku! :)

11 komentarzy:

  1. Ale cudeńko!!!!!!!!!!!!!!!!! Czekam na nexta!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Super, że tak szybko dodałaś nowy rozdział :) Mam nadzieję, że nie będziesz już miała tak długich przerw. XD
    Rozdział bardzo mi się podobał, było ciekawie, ale niestety krótko.
    Dowiedzieliśmy się, że Jas ma dobre relacje ze swoim bratem. Polubiłam go.
    No i znowu Gabriel :3 Hm, ciekawe jak tak szybko rozpoznał, że to Jasmine jest osobą, której szuka. Wygląda na to, że jest dość cenna.
    Już się nie mogę doczekać ich spotkania. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,zostałaś nominowana do LBA!! Wszystkie informacje znajdziesz tutaj : http://breathofthegods.blogspot.com/p/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty rozdział! c:
    Polubiłam Jasmine, Ethana, Eliota... w sumie wszystkich.
    Ciekawi mnie kim jest Gbriel
    Ogólnie fany blog będę wpadać
    - Anemarie

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, mam nadzieję, że mnie pamiętasz. :)
    Od dawna się nie odzywałam, ponieważ miałam dużo problemów... szczerze za to przepraszam. Lecz dziś znalazłam chwilkę, żeby przeczytać Twój pierwszy rozdział i prolog. Oba bardzo mi się spodobały. Mam jedno ale: w tym rozdziale zmieniłabym układ jednego zdania, ale to szczegóły. Nie chcę ci zawracać głowy.
    Pozdrawiam:
    Polka (kiedyś Monika Dobrowa)
    Ps.: Zależy mi na Twojej opinii na moim blogu. Mam szczerą nadzieję, że zajrzysz: http://opowiadanie-polka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego ominęłam ten rozdział? Nic mi się nie wyświetliło... Mogłabyś mnie w razie czego informować? Nie chciałabym już niczego przegapić. Chyba, że coś z tym zrobię. :)
    Świetny początek nowej-starej historii! Uwielbiam relacje Eliota i Jasmine, oni są po prostu świetni. Jakbym ja chciała mieć takiego brata... Ale pocieszam się tym, że są plusy z bycia jedynaczką, na przykład własny pokój. :D
    Gabriel już wkracza do akcji! Nie mogę się doczekać jego rozmów z Jasmine, teraz pozostaje mi czekać na dalszy rozwój akcji. :)
    I dlaczego tak krótko? Następny ma być dłuższy. :P
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. O Jezu piszesz super. Polubiłam tego blondyna. Jasmine też. Mam nadzieję, że wkrótce będą razem. Muszą być, bo eksploduję! I muszą zwalczyć to zło. Pisz sprintem next, buziaczki. :*
    Kiedy będzie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam! :)
    Okazjonalnie czytałam poprzednia wersje twojego opka i widzę ze wprowadzilaś sporo zmian w tej nowej. Jak na razie widzę że jest dalej tak dobrze jak było a moze nawet lepiej. Widać chemię miedzy bohaterami choć nawet jeszcze sie nie znają i nie rozmawiali. Zastanawiam sie czy zmieniasz także przyszła fabule? Czy jeszcze czymś nas zaskoczysz?
    Z niecierpliwoscią czekam na nn.
    Pozdrawiam cieplutko
    Carmen ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawie się zaczęło ;)
    Czekam więc na rozdział 2.

    OdpowiedzUsuń
  10. Od czasów A&A podobało mi się to opowiadanie i byłam jego prawdziwą fanką. Strasznie mi było smutno kiedy pewnego dnia weszłam na twojego bloga i Okazało się że został on usunięty. Bardzo się ciesze, że zajrzałam na twojego bloga i czekam na kolejny rozdział bo sama nie wiem co się w nim stanie, wydaje się że to opowiadanie jest całkiem inne niż poprzednie :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :3
    Przy okazji, jak znajdziesz czas zajrzyj proszę na mojego nowego bloga :) www.the-elements-keepers.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Ah, Ah - przepraszam, że tak późno! Niestety nie mam ani siły, ani czasu w roku szkolnym cokolwiek innego porabiać. Teraz się za to wzięłam i niezmiernie podoba mi się ta historia, tak jak poprzednia! Jednak rozumiem, że czasem potrzeba zmian - skądś to znam. Cieszę się, że w końcu mam czas się odezwać, a i mam nadzieję, że nie muszę wypisywać tego co wcześniej, bo dobrze wiesz, że uwielbiam Twój styl pisania i pomysły :)
    Pozdrawiam, życzę weny i pomysłów, słów oraz niecierpliwie (jak to ja) czekam na nn :3
    Nari

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze ♥

Obserwatorzy